poniedziałek, 18 października 2021

Magiczny Palec

Może i tytuł brzmi jakby to było Fantasty, ale nie jest. Napisałam sobie to ot tak, w kartkach mojego pamiętnika, a teraz gdy to wspominam czuje się nie tylko dziwnie, ale również tak jakoś... śmiesznie... Mam na imię Ania, a mój wiek to 14 lat. Co prawda gdy pisałam ten tekst miałam ich 11 i to jest raczej bardziej istotne. Dobra, przestane gadać o sobie i przeczytam to co działo się w szkole...

Wszystko zaczęło się nijako i normalnie. Miałam przyjaciółkę Julkę, była ona w moim wieku. Dogadywałyśmy się niesamowicie dobrze, dzieliłyśmy pasje. Jednak w pewnym momencie coś się zmieniło. Przyszłyśmy do szkoły jak zawsze razem - radosne i uśmiechnięte. Lekcje jak lekcje, nudne i nie ciekawe. Julka co prawda kochała się uczyć, nie to co ja. Julka miała długie kruczo-czarne włosy oraz zielone oczy. Nie powiem, była po prostu ładna i szczyciła się tym w klasie. Mieliśmy wolną lekcje, ponieważ nikt nie miał czasu by mieć z nami zastępstwo. Siedzieliśmy więc na świetlicy, a Pani Woźna pozwoliła klasie korzystać z telefonów. Oczywiście każdy od razu ich dopadł, ale nie my z Julką. My miałyśmy inne ciekawsze sprawy do obgadania.

-W co oni grają? - spytała w pewnym momencie Julka odłączona na co dzień od telefonu.

Przysłuchałam się przez chwile dźwiękom dochodzącym z telefonów.

-Nie pamiętam nazwy - westchnęłam. - Jednak pamiętam fabułę gry. Musisz pokonać przeciwników w starciu solo bądź duo... Czasem otwierasz skrzynki z różnymi prezentami i chyba tyle.

-Brzmi ciekawie - mruknęła Julka. 

-No nie wiem, mnie ta gra nie kręci - odparłam nawijając włosa na palec.

Julka zamyśliła się na chwile patrząc na swoje buty - czarne kapcie szkolne. Przez chwile trwałyśmy w ciszy.

-Może zagramy z nimi? - zapytała po chwili Julka. 

-Nie masz przy sobie telefonu - puściłam zakręconego włosa, wisiał mi przed okiem.

-Zagrać z n i m i - powtórzyła. - Dosiądziemy się Nic wielkiego!

-Ale dziewczyny w to nie grają - zerknęłam w kierunku pozostałych dziewczyn w klasie.

-No i co z tego? Są jeszcze chłopcy - Julka mówiła szybko tak bym nie przerwała jej w środku zdania. 

-Chłopcy? No sobie chyba ze mnie kpisz - odparłam chłodno.

Julka uśmiechnęła się pod nosem.

-Ania, to nic strasznego - zaśmiała się. - Wolisz siedzieć tu w ciszy?

-Tak wole - nie dawałam wygrać Julce. Ostatnio za dużo robiłam tego co ona chciała.

-Rób sobie co chcesz - burknęła, zmieniając radosny ton na arogancki. - Ja ide, nie zamierzam się nudzić.

-Nigdy się nie nudzi... - przerwałam, bo Julka dumnym krokiem odeszła ode mnie.

Byłam pewna, że nie wróci do mnie już na tej lekcji. Będzie czekać, aż ja do niej podejdę, a ja jak zawsze ulegnę i pójdę razem z nią. Julka poszła do Natana, Aleksa oraz Simona. Wszyscy z nich oczywiście ochoczo pozwolili Julce grać z nimi. Widziałam, że się wkręciła (grała na telefonie Simona) patrzyła w ekran telefonu jak dzika. 

-Hej! Daj mi! - Simon wyrwał jej w pewnym momencie telefon.

-Czemu? - odwróciła się do niego zawiedziona oraz jak mi się wydawało urażona.

Simon nie potrafił znaleźć odpowiedzi.

-Bo ma Skrzynkę - uratował go Natan. - Skrzynkę z prezentami.

-Czy ja mogłabym mu ją otworzyć? - zapytała nie pewnie Julka.

-No jasne, że nie! - mruknął. - Jesteś dziewczyną! Nic nie wylosujesz!

Julka urażona wyrwała mu telefon jak on jej i otworzyła Skrzynkę nie wiedząc co klika. Wszystko robiła palcem wskazującym prawej ręki. Trafiło się 8 rzeczy, a zazwyczaj trafia się 5, z postacią 6. 

-No chyba nie! - wykrzyknął Simon zrywając się z krzesła. - Jak ty to robisz?

-Ja... Nie mam pojęcia - Julka spojrzała na mnie raz, ale nie więcej.

Cała klasa się obruszyła tym, że Julka wylosowała 8. Już po chwili wszyscy ją otoczyli i (gdy im się trafiła skrzynka) i prosili by otworzyła im prezenty. Rekordem było 10, które wylosowała Wiktorowi. 

Tak toczyły się tygodnie, a nawet miesiące. Julka zawsze na przerwach otwierała skrzynki, tak samo po lekcjach. Nie miałyśmy czasu dla siebie. Nie rozmawiałyśmy. Nie pisałyśmy wiadomości. Nie miałyśmy żadnego kontaktu. Tak jakby zapomniała o naszej przyjaźni z powodu jakiejś tam gry, której nie nawiedziłam całym sercem. Jednak nie powiedziałam tego mamie. Skłamałam, że wszystko jest super i po szkole "jak wychodziłam z Julką" samotnie siedziałam w parku czy na placu zabaw wpatrując się w niebo. Pewnego dnia kiedy tak o siedziałam sobie w parku zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran telefonu, Nieznany. Westchnęłam głęboko i odebrałam.

-Hejka Wera, to ty? - usłyszałam pogodny głos Julki w słuchawce.

Zabrakło mi tchu. Weronika, siostra Wiktora to dziewczyna bardzo wścibska i arogancka, cóż, widać, że Julka woli aroganckie osoby od tych milszych. Odkaszlnęłam szukając odpowiednich słów.

-Nie jestem Weroniką - odparłam. - Ale jeśli mogę spytać, z jakiego numeru telefonu dzwonisz? Do mnie nie raczysz się odezwać, ale do "Wery" już tak?

Nie usłyszałam odpowiedzi. Julka rozłączyła się, a ja kopnęłam kamyk. 

Znów mijały miesiące, zanim się zorientowałam, minął rok szkolny, wakacje i byłam już w 7 klasie. Wszyscy wciąż otaczali Julkę, ale tym razem w sprawie innej gry. Innej, ale i tak Julka zdobywała więcej prezentów niż max. Znów przyszykowałam się na ten sam rok. Wiedziałam, że moja przyjaźń z Julką już nie istnieje. Pewnego dnia zaczepiła mnie Oliwa. Klasowa Gwiazda jednym słowem. 

-Słuchaj, nie podoba Ci się to wszystko? - machnęła palcem na Julkę. - Czemu z nią nie porozmawiasz?

-A co Cię to? - burknęłam.

-Myślę, że dobrze wiesz - zaśmiała się z pogardą. - To j a  jestem gwiazdą w tej klasie nie Julia.

Nie odpowiedziałam.

-Co ty na taki... pakt? - kontynuowała. - Ja pomogę Ci odzyskać przyjaciółkę, a ty mi... no cóż... popularność...

-Odczep się - warknęłam. - Poradzę sobie całkowicie sama, a jeśli Julka nie chce się ze mną przyjaźnić to nie musi!

-Jeszcze tak mówisz... - mruknęła pod nosem. - Ale jeszcze zmienisz zdanie...

Kolejny rok mijał normalnie. A ja wciąż rozważałam propozycje Oliwi. Co jeśli rzeczywiście miała dobry plan? Nie.

W Środowy poranek szłam do szkoły znudzona i wymęczona. W drodze do szkoły, wpadałam na Oliwie, która o mało co nie przewróciła się.

-A ty co? - odwróciła się do mnie i chłodno spojrzała mi w oczu.

-Sorry - bąknęłam pod nosem.

Oliwia prychnęła.

-I co? - zaśmiała się. - Doszło coś do panienki?

-Nie, nic nie doszło! - starałam się mówić słowa z pewnością siebie, ale nie miałam jej wcale.

-Nie żartuj sobie ze mnie, Ania - Oliwia przewróciła powoli, widocznie oczami. - Cóż, porozmawiamy? W dalszej drodze do szkoły?

Zgodziłam się. Sama nie wiem czemu. (Razem z Oliwią mieszkałyśmy koło siebie, wiec mogłyśmy iść razem, miałyśmy 15 min drogi do szkoły.)

-Posłuchaj - zaczęła, rwąc liścia z krzaka obok. - Widzę, że nie podoba Ci się ta cała sytuacja. Moim zdaniem Julka, zawsze była... jakaś... dziwna... Nie patrz tak! A jak usprawiedliwisz jej teraźniejsze zachowanie? Fajnie to tak zostawić przyjaciółkę samej sobie? No chyba nie. Jeśli uważasz, że to twoja prawdziwa przyjaciółka, to myślę, że mój plan jest tego wart. Myślę, że milczenie oznacza, że się zgadzasz... Chodzi o to, że musisz porozmawiać z Julką. Nie, nie przerywaj mi. Daj mi dokończyć. Julka nie będzie chciała z Tobą rozmawiać? Powiedz, że chcesz otworzyć prezent - wyjęła z kieszeni telefon i pomachała mi nim przed twarzą. - Otworzy go. Ale mam zasadzkę. Wszystko otwiera palcem wskazującym prawej ręki. A co jeśli inne palce nie są "magiczne"? Warto spróbować, prawda? Julka wpadnie w panikę 

-No nie wiem - bąknęłam widząc dach szkoły za drzewami.

-Nie lubimy się - zgodziła się Oliwia. - Ale tu chodzi o dobro każdej z nas. Rozumiesz? I moje i twoje.

Widziałyśmy już całą szkołę. Serce biło mi mocno ponieważ nie wiedziałam czy to na pewno dobry pomysł. Nigdy nie zrobiłam czegoś takiego Julce... Nigdy nie doprowadziłam jej do paniki i nie sądziłam, że będę chciała czy musiała to zrobić. Nie mogłam sie wycofać z propozycji Oliwi, było za późno.

Nim sie obejrzałam stałam przed Julką z telefonem Oliwi na, którym widniał prezent do otwarcia.

-Julka? - spytałam cicho.

Nie usłyszałam odpowiedzi.

-Julka - powiedziałam głośniej.

Odwróciła się w moim kierunku i pytająco uniosła brew.

-Nie mogę teraz - powiedziała arogancko. - Otwieram...

-Wiem - przerwałam jej. - Nie miałam wcale ochoty z Tobą rozmawiać - zabolało ją. Widziałam. Moje słowa były twarde, chłodne i wycelowane prosto w nią. Zrobiło mi się odrobine przykro, ale brnęłam dalej. - Myślisz, że miałabym ochotę? Myślisz, że padnę przed Tobą na kolana i będę Cię błagać? - Wiedziałam, że nie to miałam powiedzieć, ale musiałam skorzystać z okazji. Powiedzieć jej co czuje. Julka coraz bardziej robiła się posępna. - Nie. Bardzo mi przykro, że nie jestem twoim giermkiem. - odetchnęłam głęboko i przeszłam do tematu. - Ale nie o to. Oliwia chciała byś otworzyła jej ten prezent.

Julka wyciągnęła swój wskazujący palec.

-Stop - zabrałam telefon. - Oliwia chce byś otworzyła to kciukiem. Wskazującym palcem podobno dotykałaś wszystkich telefonów.

Julka zawahała się, ale wyciągnęła kciuk. Kliknęła na prezent, raz, drugi, trzeci, a tu bam! Wypadła najmniejsza możliwa suma. Oliwia podbiegła z udawaną radością i patrząc na telefon udawała załamaną. Dobra była w aktorstwie.

-Nie... - jęknęła. - To była największa z możliwych skrzynek! Tyle na nią zbierałam... Byłam pewna, że będzie dużo! - spojrzała z wyrzutem na Julkę. - To wcale tak nie działa! Zdrajca!

Cała klasa patrzyła w naszym kierunku. Speszyłam się nieco, ale starałam się tego nie okazywać.

-Widzę, że koniec twojego panowania, Julko! - wycelowała nią palcem niczym pistoletem.

-Ja... Nie... Masz kolejny prezent...? - plątała się we własnych słowach.

-Nie dam Ci żadnego prezentu więcej! - krzyknęła oburzona. - Jak mam Ci  z a u f a ć?

I po wszystkim. Koniec. Klasa zapomniała o Julce.

Następnego dnia było normalnie. Nikt nie latał koło Julki, siedziała sama wpatrzona w swoje palce. Podeszłam do niej i usiadłam koło niej.

-Twój giermek przyszedł - szepnęłam cicho.

-Jasne - mruknęła. - To wszystko przez Ciebie i Oliwie. Nie zamierzam z Tobą rozmawiać!

-Moja wina? - poczułam lekkie wyrzuty sumienia. - To ty mnie zostawiłaś! Miałaś mnie gdzieś!

Julka spojrzała się na mnie chłodno.

-A ty co byś zrobiła na moim miejscu? - odparła. 

Chciałam odpowiedzieć, ale kontynuowała:

-Od urodzenia mam coś nie tak z palcem. Nikt nie wie co się stało. Jest w nim prąd czy coś. Jakaś energia. Uważałam to za coś okropnego, aż do tego momentu. Mój palec był magiczny! Można było zrobić z nim coś więcej Ale wszystko się popsuło. Mogę tylko sobie otwierać prezenty i cieszyć się z tego co mam.

-Ja... nie wiedziałam... - złapałam ją ręką za ramie i poklepałam. - Julka, będziemy w tym razem.

-Nie - pokręciła głową. - Musisz mnie przeprosić.

-Prze...praszam... - pomimo woli jąkałam się.

-A ty wciąż się mnie słuchasz! - zaśmiała się. - Ania, tak ty powinnaś mnie przeprosić, ale również ja Ciebie. Zrobiłam z Ciebie giermka. Osobę, która pójdzie za mną w ogień. Traktowałam Cię okropnie. Chce za to przeprosić.

Przytuliłam Julkę mocno.

-Już okej - uśmiechnęłam się. - Wierze, że się zmienisz.

-Już okej - powtórzyła z uśmiechem na twarzy.

poniedziałek, 11 października 2021

Co to jest za Blog?

 Witaj!

Widzę, że chcesz zobaczyć co to jest za Blog. Być może z czystej ciekawości bądź lubisz czytać. Co to jest za Blog? Cóż, nie wiem, czy można nazwać to blogiem. Będą tu się pojawiać opowiadania dla każdego gustu - dla dzieci oraz młodzieży. Jeśli opowiadanie Cię nie zaciekawi, możesz spokojnie poczekać na kolejne być może dla Ciebie ciekawsze. Będę się starać tworzyć jak najciekawsze opowiadania. Będą się one pojawiać przynajmniej raz w tygodniu, być może jeśli będą to opowiadania krótkie to pojawią się, aż dwa. 

Mam nadzieje, że miło będzie Ci się czytać Opowiadanka!

~Ola 

Magiczny Palec

Może i tytuł brzmi jakby to było Fantasty, ale nie jest. Napisałam sobie to ot tak, w kartkach mojego pamiętnika, a teraz gdy to wspominam c...